8 Obserwatorzy
26 Obserwuję
GeedieZ

GeedieZ

Dobre bo polskie

Dwie karty - Agnieszka Hałas

Bożesztymój ile to już czasu minęło, odkąd czytałem książkę o Krzyczącym w Ciemnościach? Niech no szybko spojrzę do biblionetki... Hm, tam nie ma dat dla ocen starszych niż dwa lata. Nieważne, widzę że książkę wydano w 2004 roku, a ja kupiłem ją jakoś po wydaniu niedługo, więc będzie z 10 lat. Co ciekawe nie pamiętałem tytułu, ani nawet treści, pamiętam natomiast, że było mroczno, tajemniczo i po prostu fajnie. Pamiętam też, że znalazłem gdzieś w necie maila autorki i wysłałem jej pytanie czy i kiedy zamierza napisać kolejne tomy tejże powieści, bo fajnie to-to się czyta. Niestety, autorka nie odpowiedziała, a ja zapomniałem o całej sprawie aż do 2014 roku, gdy kupiłem sobie po taniości dwa ebooki za bodajże 5 zł każdy, traktujące o tym samym bohaterze, którego losy tak spodobały mi się 10 lat wstecz. 

 

Jestem właśnie świeżo po przeczytaniu pierwszego z dwóch tomów cyklu - "Teatr węży" i nadal świetnie się to-to czyta ale chyba już nie tak dobrze jak wtedy. Cóż, jestem 10 lat starszy, troszkę książek w tym czasie poczytałem i mam do czego porównywać.

 

Nie oznacza to jednak, że jest to pozycja słaba - jest wręcz jedną z lepszych polskich jakie miałem okazję czytać. Nie jest to na pewno czołówka z Grzędowiczem, Huberathem czy Dukajem na czele (nie, Sapkowski nie.), ale z takimi wielce u nas popularnymi pisarzami jak Robert M. Wagner, J. Piekara czy A. Pilipiuk może już śmiało konkurować. Naprawdę nie pisze gorzej niż oni. I tu jest druga rzecz, o której chciałem napisać - pamiętam dokładnie, że przy okazji pierwszego zetknięcia się z twórczością A. Hałas, nie mogłem wyjść z podziwu, że ta autorka jest właściwie nikomu z grona miłośników fantasy nieznana. Minęło 10 lat, kobieta wydała kolejne 3 czy 4 książki, a promowana jest tyle co nic i to w jakichś przypadkowych wydawnictwach. Cóż, może tak się potoczyło życie autorskie, mam jednakże nadzieję, że w końcu wystrzeli ta jej kariera literacka i zaczną się zwracać koszty poniesionego na hobby czasu. Nie mówię tu nawet o dobrym zarabianiu, bo na to potrzeba ogromnej promocji, dobrych znajomości albo niesamowitego talentu (zbieżność wcześniej wymienionych nazwisk popularnych autorów z przymiotami najzupełniej przypadkowa...), a zdaje się że autorce każdej z tych rzeczy nieco brakuje.

O wojnie z nieco innej strony

Złodziejka książek - Markus Zusak

Rzadko się zdarza, by ktoś poruszał temat poszkodowanych Niemców w czasie II wojny światowej (cholera, cały czas walczę z odruchem pisania "wojna światowa" z dużej litery"). "Złodziejka książek" jest tutaj jednym z nielicznych wyjątków, gdzie pokazane jest cierpienie nie Żydów, Polaków, Czechów czy innych Słowian, a właśnie Niemców - czyli prowodyrów tej wojny. 

 

Czy jednak można nazwać prowodyrem dziecko, które się urodziło, jak akurat NSDAP dobrało się do władzy? Czy uzasadnionym jest bombardowanie miast, w których mieszka pełno cywilów tylko po to, by dać do zrozumienia Hitlerowi, że nie może sobie anektować jednego kraju po drugim? Alianci tak robili i zabili mnóstwo niewinnych ofiar. Z drugiej strony co taki przeciętny Niemiec mógł zrobić, gdy Hitler przejmował władzę? Zrezygnować z obywatelstwa i wyjechać, gdy jego rodzina mieszka tam od setek lat? Ok, ktoś mógłby powiedzieć, że ktoś tę zbrodnicza partię wybrał i wygrała ona demokratyczne wybory. A ja wtedy spytam: a czy Ty, jako wyborca, wiesz na kogo głosujesz? Kto zagwarantuje, że zaraz jakiemuś politykowi nie odwali palma i nie zaanektuje takiego Krymu grożąc wybuchem wojny? On też, zdaje się, wygrał wybory. Co więcej jego rodacy są z niego ponoć bardzo zadowoleni i zapewne będą chcieli więcej, a to może znowu skończyć się wybuchem konfliktu i cierpieniem ludzi. I tak w kółko. 

 

Swoją drogą to ciekawe jest jak ta lektura wpisuje się w niedawno przeprowadzona przeze mnie rozmową z teściem na temat sytuacji politycznej na Ukrainie i aneksji Krymu. Jego stanowisko jest jasne: jeśli na Krymie większość czuje się Rosjanami, to powinni być w Rosji. Gdy to usłyszałem, to się nieco zbulwersowałem: "jakże to tak, to jeśli teraz Śląsk zażąda autonomii to po prostu mają się wypisać z Polski i stworzyć własną nację?" Teść stwierdził, że czemu nie - zaoszczędzi to mnóstwa żyć z obu stron, a przecież każdy chce żyć i szkoda umierać tylko za to, że ma się wpisane obywatelstwo "polskie" na kawałku papieru. Nie zgodziłem się wtedy z nim, bo uważałem, że jako kraj nie możemy sobie pozwolić na utracenie kilkumilionowej aglomeracji, w tym prężnie rozwijających się Katowic. Po lekturze tej książki mam jednak mieszane uczucia. Może faktycznie nie warto przelewać krwi za coś takiego jak granice? Kto w ogóle wymyślił granie? Po co? Czy ja, jako zwykły obywatel mam jakikolwiek wpływ na nie? Czy mam jakieś korzyści z tego płynące, że jestem Polakiem? Przecież równie dobrze mogłem się urodzić na Krymie, w Niemczech - i mieć temat Krymu w dupie albo w Somalii i własnie konać z pragnienia. Więc skoro tak mało ważne jest miejsce urodzenia to może nie warto go bronić do grobowej deski? Obym nie musiał nigdy stanąć przed takim wyborem, bo w tej chwili nie mam pojęcia co bym zrobił.

 

 

Konkluzja tej książki jest taka - w wojnie nie ma wygranych, wszyscy na tym tracimy, a tylko nieliczni wybrańcy potrafią na tym zyskać (czyt. dostawcy broni). Czyli w zasadzie jak z wszystkim. 

 

A tak w ogóle to książka jest naprawdę bardzo dobra i trafia na półkę.

Uwaga Spoiler!

Szybko sprawnie i po bólu

Zatopione miasta - Paolo Bacigalupi, Łukasz Małecki

Niezła książka. Może schemat już zgrany: świat po katastrofie, dzieci wojny, stary zobojętniały weteran zmieniający się obrońce słabych i uciśnionych oraz obowiązkowa przemiana głównej bohaterki z kaleki w silną młodą kobietę, ale napisane całkiem sprawnie i z przyjemnością połknąłem.

 

Czytam zewsząd, że autor to nowa nadzieja fantastyki. Cóż, będzie musiał się postarać trochę bardziej, by dołączyć do najlepszych.

Wyjście tylnym wejściem

Wyjście z cienia - Janusz Andrzej Zajdel

Zajdel wisiał nade mną niczym upiór Herberta i jego Diuny - czyli od lat. Zawsze jednak było coś innego do przeczytania, coś świeżo wydanego i nowego. W końcu jednak nadszedł ten czas i przeczytałem "Wyjście z cienia".

 

Cóż, zachwycony nie jestem. Powieść krótka, nieskomplikowana niczym jej postacie, ale nie o to w niej raczej chodziło. Autor zapewne chciał pokazać ludziom, że można i należy walczyć z przyjacielskimi opiekunami i zapewne za to książka była ceniona wśród czytelników (jakim cudem to przeszło cenzurę?). Nie da rady jednak nie zwrócić uwagi na dziwne konstrukcje fabularne, raczej papierowe postacie oraz na fakt, iż powieść w 2014 roku już trąci myszką. Nie ma co ukrywać, teraz mamy zupełnie inny świat - właśnie dzięki swym doskonałym zdolnościom matematycznym obliczyłem, że Zajdel pisał to niemal 40 lat temu! Przez ten czas tak wiele się zmieniło, że "Wyjście z cienia" po prostu musiało się zdezaktualizować, no nie ma bata. Może czytane te x lat temu jakoś by na mnie podziałało, zaskoczyło ale nie dziś, nie teraz. Cóż, może za późno się urodziłem (tylko ciekawe co z tej książki zrozumie pokolenie lat 90-tych?

 

Książkę chowam zatem z powrotem do cienia i mam nadzieję, że nie będziemy musieli już wracać do niej z pobudek politycznych (bo poza nimi - na serio - nie warto) - Polakom należy się teraz trochę wolności i korzystania z życia, a nie martwienie się o niezawisłość. Chociaż z drugiej strony...

Dobry zbiór

Odtrutka na optymizm - Peter Watts

Nie wiadomo dlaczego i z jakiego powodu Peter Watts stał się jednym z tych autorów, których przeczytane mam niemal wszystkie książki wydane po polsku. Ostatnio wydana u nas książka tego autora to zbiór opowiadań, a za zbiorami ja nie przepadam. I z początku ten również wydawał mi się mocno nijaki aż nie natrafiłem na 3 perełki, z których najlepiej wypada "Wyspa".

 

Dobry solidny zbiór, na półce jednakże nie postawię.

Grzyb za grzybem

Unicestwienie - Jeff VanderMeer

Jak zwykle u Vandermeera nie mogło zabraknąć grzybów. Nowy cykl, u nas podzielony na trzy części (ciekawe jak w oryginale...) i znów mi przyjdzie czekać nie wiadomo jak długo na kolejny tom.

 

Książka niezła - atmosferyczna, ciekawa, zaskakujące, nie do końca zrozumiała - czyli  klasyczny Vandermeer. Oprócz grzybów jest też oczywiście odludek w społeczności ludzi - to oraz grzyby to chyba ulubione tematy Vandermeera. Pewnie z zawodu jest biologiem albo czymś takim. Nieważne - ważne, że pisze dobre książki i fajnie się je czyta. Oczywiście  "Miasta szaleńców i świętych" i tak nie pobiło (i zapewne już nic nigdy tego nie zrobi).

Nadal naiwny

Piąta fala (Piąta fala, #1) - Rick Yancey, Marcin Wróbel

Po tylu latach czytania książek powinienem już się nauczyć, że im lepsza książka wydaje się w blurbie, tym gorsza jest w rzeczywistości. Niestety znów dałem się złapać na marne czytadło, które miało być wspaniałym dziełem s-f, a okazało się marnym naśladownictwem po prostu dobrego s-f. Do wspaniałego dzieła temu tak daleko, jak polskim piłkarzom do wygrania MŚ.

 

Na szczęście wydałem na to tylko 10 zł i to chyba odpowiednia cena za tę książkę.

Behemot

Behemot - Watts Peter

Jeśli lubisz czytać o grzebaniu w kodzie genetycznym lub różnego rodzaju modyfikacjach ciała, a do tego kochasz morze/ocean, to jest to trylogia zdecydowanie dla Ciebie. Mnie te tematy interesują średnio, aczkolwiek trzeba docenić warsztat pisarza. Jeszcze większe pochwały należą mu się za opublikowanie tych książek za friko w internecie (na licencji jakiejś-tam, nie ogarniam tego):

http://www.rifters.com/real/STARFISH.htm

http://www.rifters.com/real/MAELSTROM.htm

http://www.rifters.com/real/Behemoth.htm

 

Co do ostatniego tomu, to "Behemot" przyniósł spodziewane emocje, ale wracać do tych książek raczej nie będę - nie mój klimat.

 

 

Ciężki klimat przyszłych Indii

Rzeka bogów - Ian McDonald, Wojciech Próchniewicz Dom derwiszy. Dni Cyberabadu - Ian McDonald, Wojciech Próchniewicz

Momentami ciężkawa książka, jakby ten klimat dusznych, gorących Indii za ~50 lat przenosił się do mojego chłodnego pokoju w centrum Europy. Bardzo podobał mi się rozmach autora, który ma wielką wyobraźnię, a co ważniejsze, umie ją przelać na kartki papieru i pokazać innym. Rzadko czyta się książki s-f, w których wizja przyszłości wydaje się tak... realistyczna. Polecam i biorę się za szukanie kolejnej części - Dom derwiszy. Dni Cyberabadu - Mcdonald Ian  

 

Książka trafia do kolekcji.